Rok temu o tej porze, dochodząc do siebie po niezwykle udanym sylwestrze, nie sądziłem nawet, że za niewiele ponad miesiąc czasu, w środku zimy, będę kąpać się w lazurowej wodzie Oceanu Indyjskiego.
Przeglądając wieczorem Facebooka natknąłem się na ofertę 'tanich’ przelotów na Filipiny. Zainteresowało mnie to na tyle, by szukać dalej innych kierunków i tak trafiłem na promocyjne ceny lotów w 2 strony, z Warszawy do Male na pokładzie linii Aeroflot (1900 zł). Jedno z największych marzeń było na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło kilka kliknięć, paszport pod ręką i bilety były już kupione. Następnym krokiem było wykupienie noclegów w hotelu. Z pomocą przyszły porównywarki cen hotelowych, by po kilku chwilach wyłonił się zwycięzca – Ui Inn Hotel. 9 nocy za ~650zł, a w cenę wliczone śniadania.
Biura podróży przy podobnej konfiguracji i ilości dni na ogół nie schodzą poniżej 6500 zł, a ja, zupełnie na spontanie, wykupiłem wakacje na równiku za 2500 zł, gdy za oknem śnieg i -10*C.
Wiedziałem, że to będzie dobry rok.