Angkor Wat to nie wszystko!
Tego dnia oprócz Angkor Wat, który niewątpliwie jest najpopularniejszą atrakcją wśród zabytków, odwiedziliśmy także te pozostałe, leżące na szlaku Small Tour – będącego umowną nazwą na krótszą trasę zwiedzania kompleksu Angkor, o czym pisałem w poprzednim wpisie 😉
Srah Srang
Srah i baray to khmerskie rodzaje zbiorników. Nie jest potwierdzone, czy miały służyć do celów rolniczych, religijnych, czy może kombinacji obu. Sam Srah Srang jest zbiornikiem mieszczącym się naprzeciw wschodniej bramy Banteay Kdei, który za czasów świetności Angkoru był przede wszystkim miejscem odpoczynku, rozrywki i spotkań arystokracji i wysoko postawionych tamtego okresu.
Banteay Kdei
Banteay Kdei to buddyjska świątynia w kompleksie Angkor. Położona jest na południowy wschód od Ta Prohm, a na wschód od Bajon w Angkor Thom. Zbudowana została w 1181 roku, przez króla Dżajawarmana VII. Ten buddyjski kompleks klasztorny, poniszczony z powodu błędów konstrukcyjnych oraz niskiej jakości piaskowca użytego do jego budowy, obecnie jest remontowany. Świątynia ta, na przestrzeni wieków, była wielokrotnie zajmowana przez mnichów, aż do roku 1960.
Wirtualna wycieczka z Google Street View TUTAJ 🙂
Miejsce to nie jest aż tak oblegane przez tłum turystów, więc można tu względnie odpocząć (porównując z Angkor Wat, czy Bajon). Już samo wejście na teren świątyni, w postaci bramy z głową Buddy jest niezwykłym zabytkiem architektonicznym. Po lewej stronie od wejścia rozstawione są stragany z obrazami, ubraniami i innymi różnego rodzaju pamiątkami, które sprzedać chcą nam nachalni handlarze. Kilkadziesiąt metrów dalej niestety widać już poniszczone ściany świątyni. Część fundamentów zdeformowana przez korzenie drzew, część przez upływ czasu. Tam pierwszy raz zobaczyłem na żywo gigantyczne drzewo – Tetrameles nudiflora.
Ta Prohm
Jest to jedna ze świątyń Angkor, wcześniej nazywanej Rajavihara. Ruiny Ta Phrom w 2001 roku wykorzystane jako lokacja do filmu o przygodach Lary Croft. Świątynia ta została założona przez króla Dżajawarmana VII jako świątynia buddyzmu mahajana oraz uniwersytet. Inskrypcja na płycie nagrobnej, odnalezionej w Ta Prohm mówi, że zamieszkiwało w tej świątyni 18 arcykapłanów, 2740 celebrujących kapłanów, ponad 2000 asystentów oraz 61 niebiańskich tancerek. W zamkniętym skarbcu świątyni przechowywano zaś 5 ton srebra, 35 diamentów, 45 tysięcy pereł oraz 4500 drogocennych kamieni.
Angkor Thom & Victory Gate
Starożytne miasto Angkor Thom było ostatnią stolicą Khmerskiego imprerium. Zajmowało ono powierzchnię 9 km² i było zbudowane na planie idealnego kwadratu, ze świątynią Bajon w centralnej części. Miasto otoczone było przez mury o wysokości 8 metrów i prowadziło do niego 5 bram – 4 w środkowej części każdego muru oraz jedna dodatkowa – Brama zwycięstwa (Victory Gate – na zdjęciu niżej) – znajdująca się ok. 500 metrów na północ od wschodniej Bramy Śmierci.
Bajon
Bajon (Bayon) jest buddyjską świątynią, znajdującą się w centrum starożytnego miasta Angkor Thom. Została zbudowana z rozkazu króla Dżajawarmana VII pod koniec XII lub na początku XIII wieku n.e. Najbardziej charakterystyczną cechą świątyni Bajon są 54 wieże ozdobione 216 pogodnie uśmiechniętymi twarzami Buddy Awalokiteśwary, które są najprawdopodobniej podobizną króla.
Przejście przez wszystkie komnaty, na każdym piętrze świątyni, zajmuje trochę czasu i potrafi być męczące – szczególnie, że to już ostatnia świątynia, którą odwiedzamy dzisiejszego dnia. Gigantyczne twarze wyciosane z bloków kamienia robią wrażenie.
Innych turystów nie było zbyt wielu, przez co całkiem przyjemnie spacerowało się po terenie świątyni i niespecjalnie człowiek się irytował jak w przypadku Angkor Watu, że znów ktoś wszedł w kadr 😉
W drodze powrotnej do hotelu, widąc stado małp podchodzących do innych ludzi, poprosiliśmy Nela, by zatrzymał się na poboczu. Dla mnie, człowieka widzącego do tej pory małpy tylko w ZOO albo w cyrku, możliwość stania obok małpy żyjącej na wolności była nowym przeżyciem. Małpy raczej ignorowały ludzi, chyba, że się je karmiło, wtedy potrafiły wejść na człowieka, domagając się smakołyków 🙂
Zwiedzanie kompleksu świątyń oceniam bardzo na plus. Trasa, którą wybraliśmy była optymalna, bo przy ostatniej świątyni już było czuć zmęczenie. Zobaczyć coś, co niszczeje, kruszy się i czego za niedługo może nie być, a przynajmniej nie w takim stanie jak obecnie (złym), to na pewno niezwykłe przeżycie. Nie bez powodu są to jedne z najbardziej znanych zabytków.
Około godziny 19 Nel przywiózł nas do hotelu, gdzie chwilę odpoczęliśmy, wzięliśmy szybki prysznic, po czym wyruszyliśmy do centrum miasta – w końcu to nasz drugi, ostatni wieczór w Kambodży. Trzeba kupić pamiątki i znów się potargować 😉