Dzień drugi
Następnego dnia spaliśmy do oporu – w końcu mogliśmy sobie pozwolić na sen bez włączonego budzika. Przed południem poszliśmy na śniadanie przy porcie. Widząc jak Tajka robi naleśniki na gigantycznej ‘wooko-patelni’, nie mogliśmy się oprzeć, by ich nie skosztować. Ciasto z którego robiony jest naleśnik jest uprzednio przygotowane, w ubitej formie – przypomina to trochę porcję ciasta do pizzy. Po oderwaniu odpowiedniej ilości ciasta jest ono rozciągane na blacie do kwadratu o wymiarach mniej więcej 50 cm x 50 cm. Do środka dodawane są składniki takie jakie sobie uprzednio zażyczymy (ja wybrałem banan i nutellę), po czym jest zaklejany w kopertę i przysmażany z dwóch stron. Delikatne ciasto, w smaku może i przypominające odrobinę naszego naleśnika, ale jednak wyjątkowe – tego trzeba zasmakować, by poczuć różnicę 😉
Czytaj dalej Moto-karetka, naleśniki i punkt widokowy na Phi Phi